Dostałem list od ministra. Służącego znaczy. Nie nabijam się i nie uwłaczam! Jak kto nie wierzy, niech do łacińskiego słownika zajrzy, gdzie słowo ministrare znaczy służyć. Ten konkretny nazywa się Stanisław Szwed i służy rodzinie, pracy i polityce socjalnej. Prosił na końcu swego listu, żebym poinformował pozostałych zainteresowanych, więc piszę, choć akurat sprawie, w której zabrał głos, przysłużył się jak inżynier specjalista od kotłów parowych z Raciborza indiańskiemu hodowcy bizonów z Dakoty Południowej, czyli tak średnio raczej. A już tym listem, to mnie roztkliwił. Pisze w nim o wystąpieniu pracowników UniMould S.A. w Pieńsku skierowanym do premiera Mateusza Morawieckiego, które trafiło do podległego mu ministerstwa 6 listopada 2018. Cholera, szybko działają w tej Warszawie, bo razem z Andrzejem Świderskim dostarczyliśmy je osobiście do Kancelarii Premiera dokładnie 21 września 2018. Tymczasem odpowiedź od pana Szweda dostałem 30 stycznia, jest datowana 18.01.2018. Ehs... I jeszcze jedno: nie było to wystąpienie pracowników, tylko petycja podpisana przez ponad 700 mieszkańców Pieńska. Ot, taki szczegół.
A teraz ad rem, czyli do rzeczy. Pan minister przejęty losem obywateli Pieńska poradził się w tej sprawie w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, i wspólnie już wydumali, że żeby pomóc pracownikom UniMouldu i mieszkańcom, samorząd gminy Pieńsk, powiatu, a może nawet województwa, bo i do marszałka Przybylskiego skierowane jest to pismo, powinien skorzystać z możliwości jakie stwarza Polski Fundusz Rozwoju, który integruje „w ramach spójnej strategii i profesjonalnych standardów zarządzania: Agencję Rozwoju Przemysłu, Bank Gospodarstwa Krajowego, Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości." Ważne jest też następne zdanie: „Rolą PFR jest prowadzenie konsultacji z jednostkami samorządu terytorialnego dotyczących możliwości sfinansowania ich potrzeb inwestycyjnych". Tylko że, cholera, nie o to jakby chodziło. W petycji mieszkańcy prosili premiera o pomoc w uratowaniu zakładu przed likwidacją. A w odpowiedzi dostają pismo, z którego wynika, żeby pogonić burmistrza Magdę do roboty i niech powie jakie ma potrzeby inwestycyjne, to go skonsultują. Wiem, przerysowuję. Ale minister poważny też nie jest, bo pisze, że możliwości rozwojowych Pieńska należy upatrywać dodatkowo - rozumiecie - dodatkowo! w działalności specjalnych stref ekonomicznych na naszym terenie, np. w Zgorzelcu. I dalej pan minister tłumaczy Przybylskiemu, Bielińskiemu (bo do starosty zgorzeleckiego też to wysłał), Świderskiemu i Pawulowi, jak jakimś tępakom, w jaki sposób działają specjalne strefy ekonomiczne. Kurła, panie minister, daj pan spokój, jakbyśmy nie wiedzieli, a chcieli wiedzieć, to byśmy sobie w Wikipedii znaleźli albo na stronach ministerstwa. Ale rozumiem, coś napisać trzeba. I na koniec najfajniejsze: „Przedstawiając powyższe wyrażam nadzieję, że władze samorządowe podejmą wszelkie niezbędne starania (nie tylko wynikające z treści tego pisma) w celu wykorzystania potencjału pracowników zatrudnionych przez UniMould S.A.”
Czyli... my prosimy rząd o pomoc, a rząd nam mówi: spadajcie na szczaw, idźcie sobie do samorządu. Czyli... my chcemy sól, a on nam pieprz. I pieprzy. Dobra, bo się zdenerwowałem. Nie ma tematu. Nie ma fabryki form szklarskich UniMould. Dzięki za pomoc. Dobrych rad ci u nas dostatek, ale i te przyjmujemy jako wróżbę zwycięstwa, którą nam sam Bóg przez wasze ręce zsyła. Na szczęście znaleźli się kupcy na majątek zlikwidowanego zakładu, o czym już jakiś czas temu pisałem.
A teraz Wam napiszę, jak Wernyhora, czy Kasandra jakaś (czekajcie tylko włos rozpuszczę), że jeszcze tego wszyscy gorzko pożałujemy. Zobaczycie. Tego, że rozpieprzyliśmy przemysł szklarski w Pieńsku. Świat się przytyka plastikiem i coraz więcej branż wraca ponownie do opakowań wtórnych, do surowców odnawialnych. I jednym z takich surowców jest szkło, a szklane opakowania za chwilę znów będą hitem. Ostatnio gdzieś czytałem, że sieć handlowa Carrefour podobno już zapowiedziała, że będzie sprzedawać świeże mleko w szklanych butelkach zwrotnych. Wkrótce więc, być może, jak za dawnych czasów znów będziemy mieć nie tylko mleko w butelkach, ale niewykluczone, że też śmietanę, maślankę, kefiry. Już widzę te uśmiechnięte, białe wąsy na waszych twarzach po szybkiej konsumpcji bez użycia kubków. Szkło jest kapitalnym materiałem na opakowania! Swoją drogą producenci wódki wiedzą o tym od zawsze i nie pokusili się o eksperymenty z plastikiem, za co im chwała. A zatem, szkło wróci, wraca! I to jest ta zapowiedziana w leadzie dobra wiadomość. Gorzej, bo w Pieńsku z czterech hut funkcjonujących jeszcze na początku lat 90-tych ub. stulecia, została tylko jedna. Trzeba więc ją hołubić i liczyć na to, że znajdą się inwestorzy, którzy widząc w tym swój interes, podźwigną przemysł szklarski w Pieńsku, czego im, sobie i państwu winszuję.