Ja znów pod prąd. I pewnie zaraz usłyszę, że zmarnowałem świetną okazję, żeby siedzieć cicho. Ale nie mogę. Pawul, rocznik 71, miliony ode mnie starszych i pewnie kolejne miliony tych młodszych, od zawsze byliśmy wychowywani w duchu pokoju. Wiem, brzmi patetycznie więc może lepiej będzie, wychowywani w cieniu okropieństw wojny. Tej pierwszej światowej, tej drugiej, tej w na Półwyspie Koreańskim, w Indochinach, na Bliskim Wchodzie, w Afganistanie, w byłej Jugosławii, Czeczenii, Gruzji, Iraku, ponownie w Afganistanie, a ostatnio na ukraińskim Krymie, czy pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem na Kaukazie. I jeszcze nasz własny Stan Wojenny...
Wojna to zło. Wojna to okropieństwa. To zbrodnie. To mordowanie niewinnych ludzi. To ocean wszelakich nieszczęść. Z tym i tylko z tym kojarzyć mi się będzie zawsze wojna i jestem pewien, że nie tylko mnie.
Dlatego, choć czuję ten sam w.urw, co te tysiące ludzi na ulicach miast, protestujących już od tylu dni przeciwko rozstrzygnięciu „Trybunału Konstytucyjnego” w sprawie niezgodności z Konstytucją RP ustawy dopuszczającej terminację ciąży z powodów letalnych wad płodu, ogłaszanie, że oto w tej sprawie idziemy z władzą na wojnę jest... głupie! Używanie słowa wojna jest kretyńskim pomysłem, który doprowadzi wkrótce do jeszcze większych podziałów społecznych niż te, które mamy dziś. Wykorzystywanie hasła z tym słowem, choć rozumiem tu zapożyczenie z książki Klementyny Suchanow, spowoduje stopnienie ulicznych szeregów tych, którzy uważają jak ja, że rodzenie zdeformowanych zlepków komórek to niedopuszczalne okrucieństwo. Kobiety, dziewczyny, proszę, nie wykrzykujcie tego słowa. Piękne, staropolskie, proste, wymowne i pełne emocji jest to wasze wy********ć. Hasło „To jest wojna” powtarzane po wielokroć, a zwłaszcza wykrzyczane w Sejmie, jest oburzające, jest niedopuszczalne!
I nie tylko dlatego, że wielu ludziom wojna źle się kojarzy, także dlatego, że ogłaszając tę wojnę stajecie się - stajemy się agresorami! Wchodzimy w buty strony atakującej, a to przecież nie wy dziewuchy to zaczęłyście, nie my - wasi faceci. Zaczęli oni - politycy chcący się przypodobać kościelnym hierarchom. To oni zaczęli, a to na was, na nas, spadnie odium. Bo oni to wykorzystają. Już wykorzystują. Mówią, została zaatakowana polskość nieodłącznie związana z kościołem, zostały sprofanowane świątynie, musimy się bronić. I już się mobilizują, i już skrzykują bojówki, o co poprosił w swoim wtorkowym oświadczeniu prezes, wicepremier Kaczyński. Już wici rozesłali związkowcy z Solidarności. Przekaz jest taki - skoro jest wojna, a opozycja sama ją ogłosiła, zostaliśmy zaatakowani, więc musimy się bronić. I to już się dzieje. O to wam/nam chodziło? Zastanówcie się przez chwilę, po czyjej stronie staje zazwyczaj sympatia ludu - atakującego, czy atakowanego? To oni zmasakrowali prawo kobiet do samodecydowania, ale to kobiety broniąc tego prawa zyskają szyld agresorek, napastniczek, złych furiatek atakujących z nienawiścią symbole wiary, które dla dużej części naszego społeczeństwa są jednoznaczne z symbolami polskości. Rany! Przecież to nie o to chodziło! Dlatego jestem wściekły na dziewczyny ze Strajku Kobiet, że postawiły to hasło. Jestem wk******y, że dają się zapędzić w ten kozi róg.
Niestety boję się, że w kontrze do hasła „To jest wojna” nastąpi eskalacja konfliktu społecznego. Że staną naprzeciwko siebie lewacy i prawacy, że Polacy staną sobie twarz w twarz i w ruch pójdą pięści, nogi i kto wie co jeszcze. A jak jest wojna, to aż się boję napisać... będą ofiary. Co jeśli ktoś zginie? Co jeśli jacyś prowokatorzy coś podpalą? Wiem, to z pogranicza political fiction, ale potrafię sobie wyobrazić, że jakiś ruski szpion, śpioch przez lata nieaktywny, nagle dostanie maila z Moskwy z rozkazem - podpal kościół! Bo chyba nikt nie wątpi, że tam, na wschodzie, od dawna uważają im w Polszy gorzej, tym lepiej... I co wtedy zrobicie kobiety ze strajku? Co będziecie miały na swoje usprawiedliwienie? W tych płomieniach w popiół zmieni się też społeczne poparcie dla wiadomego postulatu. A chyba wiecie, co będzie od świtu do nocy lało się z ekranów telewizji Kurskiego?
Decyzja trybunału mgr Przyłębskiej uruchomiła lawinę społecznego niezadowolenia. Na ulicach Zgorzelca widziałem takie tłumy, jakie zapamiętałem lat temu dawno na procesji w Boże Ciało albo w Orszaku Trzech Króli. Powiem więcej, widziałem tam sporo tych samych twarzy! To prawdziwy fenomen! To potencjał, który trzeba dobrze wykorzystać. Ogłaszając wojnę... strzelacie sobie w stopę.