Szukałem pół dnia, żeby mieć pewność i... nie mam. To w „Samych swoich”, czy w „Nie ma mocnych” Kazimierz Pawlak wypowiada kwestię „dla mnie słowo droższe pieniędzy”? Zresztą, nieważny film. Tak kiedyś po prostu było, tak kiedyś ludzie żyli. Nie wszyscy, to prawda, ale ci honorowi na pewno. Czy tak będzie i dziś? Czas, i to całkiem nieodległy, pokaże. A kontekst wcale nie jest śmieszny, czy komediowy. Jeśli już, to melodramatyczny, o czym za moment. Głównie jednak polityczny.
Otóż po wyborach samorządowych 21 października - znów nasuwa mi się filmowe skojarzenie - dwunastu gniewnych ludzi zdecydowało, że trzeba w powiecie zgorzeleckim odsunąć PiS od władzy. Tak naprawdę to nie oni jednak zdecydowali, to wyborcy oddając na nich głosy. To dzięki głosującym, dzięki suwerenowi na 21 mandatów w Radzie Powiatu Zgorzeleckiego 7 - przypadło Koalicji Obywatelskiej, czyli PO i Nowoczesnej, 6 Prawu i Sprawiedliwości, 4 dla kandydatów Porozumienia Prawicy, 2 dla komitetu Samorząd Ponad Podziałami (czytaj SLD) i 2 dla Bezpartyjnych Samorządowców. Tych dwunastu gniewnych ludzi (z szansą nawet na 15, ale w szczegóły wchodził tu nie będę) porozumiało się co do tego, że trzeba ratować powiat przed kolejnymi latami chciejstwa, niekonsekwencji, kadrowych przepychanek, inwestycyjnej indolencji i oglądania się przy każdej okazji na ośrodek decyzyjny w Zawidowie. Tych dwunastu gniewnych ludzi z Koalicji Obywatelskiej, Porozumienia Prawicy, SLD i Bezpartyjnych Samorządowców postanowiło zawiązać porozumienie programowe na rzecz powiatu zgorzeleckiego, porozumienie koalicyjne, które pozwoli wyłonić nowego starostę i nowy zarząd powiatu. Dogadali się, przyklepali, jak kiedyś na końskich targach, gdy chłopi cenę przybijali symbolicznym splunięciem w dłoń. Nie trzeba było nic więcej - umów, papierów, rachunków. Transakcja przybita była święta. Dwunastu gniewnych przybiło... ale nikt nie jest święty. Czy słowo okaże się droższe pieniędzy?
Odpowiedź na to pytanie będzie tym ciekawsza, że oto właśnie w tym momencie robi się melodramatycznie. Osobiście jestem prosty facet i z prowincji raczej, ale i do mojej chaty z kraja dotarły już plotki łamane przez pogłoski, że PiS w powiecie władzy nie odpuści. A że jako partia krajem zawiadująca argumenty ma, tego chyba nawet lajkonikom tłumaczyć nie trzeba. Że wspomnę jak prawi i sprawiedliwi władzę w starostwie w 2015 roku przejmowali. Wystarczyło komuś przychodnię wybudować i już tańczył jak mu zagrali - oberki, polki, mazurki nawet. Komuś innemu trzeba było roboty w państwowej firmie dla nomen omen członka rodziny... Załatwili. A człowiek jest słaby, słabicki - jak mówią górale nizinni z okolic papuziej polany - i lubi jak się o niego dba i dopieszcza. I tak posklejali chłopaki koalicję trzy lata temu, w myśl zasady, że nie ten wygrywa kto wygrywa, tylko ten, kto frukty rozdaje.
Dwoi się więc i troi przewodniczący, co jeszcze niedawno z woli prezesa i posłanki Marzeny sam był prezesem. Pono wpływy mu jeszcze i notatnik pełen telefonów zostały. To i dzwoni. I obiecuje. I znów umie być miły i nawet się uśmiechać. Czy to podziała? Jeśli słowo droższe pieniędzy, nie. Ale nikt nie jest idealny. No może poza jednym. Bo idealny polityk, czy tam samorządowiec to taki, co nie ma pracy, nie ma żony, nie ma dzieci, wnuków, nie ma ziemi, nie ma planów, nie ma nic do zyskania i nic do stracenia. Cóż... Też mnie dziwi ta konstatacja, ale tak - idealnym politykiem jest Kaczyński. Nie do wyjęcia! Cała reszta jest podatna, bo człowiek marny jest i interesowny. Szczepionką na tę marność jest... honor, lecz sami Państwo wiecie, ilu dziś wśród nas jest antyszczepionkowców.