NaStyku.pl

Jak ZAIKS kulturze wilkiem

Stowarzyszenie, choć działa "nie dla zysku", kupiło niedawno za 4,5 mln zł pałac w Janowicach, co i tak stanowi zaledwie 0,3 proc. jego majątku...
Kupiony przez ZAIKS za 4,5 mln zł pałac w Janowicach
Kupiony przez ZAIKS za 4,5 mln zł pałac w Janowicach

Jak człowiek siedzi na urlopie, to różne rzeczy przychodzą mu do głowy. Mnie wzięło na lekturę. Czytam sobie Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 4 lutego 1994 r. Rozkminiam też Statut Stowarzyszenia Autorów ZAIKS, bo w siwej mej głowie wciąż się nie mieści, że instytucja, która w teorii ma się zajmować ochroną twórców, tak bardzo nęka tych, którzy ich twórczość promują i popularyzują, co konieczne do podkreślenia - nie dla własnego zysku!

W statucie ZAIKS-u, który chwali się, że nie wykonuje działalności zarobkowej a jedynie realizuje powierzony mu przez twórców zarząd nad ich prawami autorskimi, można znaleźć wśród głównych zadań „popieranie twórczości i kultury polskiej”. Spójnik „i” oznacza, że oba te działania są dla tegoż stowarzyszenia równie ważne. W tym punkcie statut ZAIKS-u zbieżny jest z aktami programowymi wielu setek, jeśli nie tysięcy działających w całej Polsce domów kultury. Również w „konstytucji” Miejskiego Domu Kultury w Zgorzelcu jest oto zapis, że MDK prowadzi wielokierunkową działalność w dziedzinie rozwoju i upowszechniania regionalnej, narodowej i światowej kultury, sztuki i nauki oraz zachowania dziedzictwa kulturowego. Widać z tego, że cele - przynajmniej te generalne - mamy z ZAIKS-em wspólne.
Jednym ze sposobów ich realizacji jest w przypadku MDK organizacja wszelkiego rodzaju imprez kulturalnych - koncertów, spektakli, spotkań autorskich. Problem polega na tym, że my je organizujemy, a ZAIKS nas za to bezlitośnie łupi.
I nie pisnąłbym w tej sprawie nawet słówka, gdybyśmy te koncerty, czy spektakle organizowali dla korzyści majątkowych, dla zysku. Wtedy i dla mnie oczywiste jest, że zarobionymi na dziełach twórców pieniędzmi należy się z twórcami podzielić. Szkopuł w tym, że nasz zgorzelecki dom kultury, podobnie jak ZAIKS, nie prowadzi działalności zarobkowej, nie funkcjonuje nastawiony na zysk!
Zapraszamy artystów, płacimy im za to, że u nas występują, a potem dostajemy telefon od ponurego pana z ZAIKS-u, który każe nam zapłacić jeszcze raz za to, za co już przecież artyście zapłaciliśmy. Dochodzi do kuriozalnej sytuacji, kiedy przyjeżdża do nas zespół X, dostaje od nas za występ kwotę Y, wykonuje podczas koncertu wyłącznie swoje własne utwory, a dom kultury musi za nie odprowadzić do ZAIKS-u jeszcze kwotę Y. Mało tego, lider zespołu X jest na tyle cwany i oblatany w obowiązujących regulacjach prawnych, że już w tydzień po koncercie dzwoni do ponurego pana ze skargą, że jeszcze mu pieniądze ze Zgorzelca nie wpłynęły.
Według mnie to chore. To jak płacenie dwa razy za ten sam kupiony w sklepie towar - raz przy kasie, drugi raz przy drzwiach. Zresztą to nie tylko moje zdanie, bo kontaktowałem się w tej sprawie z wieloma szefami instytucji kultury w naszym regionie. Powtarzam, mówię tu o imprezach organizowanych NIE DLA ZYSKU! Ściąganie haraczu za nie przez ZAIKS z domów kultury to XXI-wieczne zbójnictwo! To pętanie rąk dyrektorom tych placówek, których na coraz mniej stać.

Warto tu podać jakieś liczby wynikające z tabel ZAIKS-u. Jeśli więc organizujemy bezpłatny koncert dla mniej niż 4 tysięcy odbiorców, a artysta dostaje od nas honorarium w wysokości 25 tys. zł (netto) to do stowarzyszenia musimy zapłacić jeszcze raz temu samemu artyście 2,5 tys. zł. Jeśli w trakcie trwania imprezy przez scenę przewiną się wykonawcy, którym zapłacimy w sumie np. 75 tys. zł, łatwo policzyć, że ze skromnego mieszka instytucji kultury musimy wysupłać dodatkowo jeszcze 7,5 tys. zł, bo ZAIKS żąda 10 proc. Czy to nie rozbój?
A trzeba tu też zaznaczyć, że od kilku już lat trwa także cenowe szaleństwo wśród wykonawców, których stawki i honoraria są niebotyczne. Są takie, że zaproszenie kogoś o popularnym nazwisku na imprezy organizowane np. w Pieńsku, Zawidowie, czy Węglińcu jest awykonalne, bo tamtejszych ośrodków kultury zwyczajnie na to nie stać. A jak już zarządzający nimi dyrektorzy zepną się, wyrwą jakimś cudem pieniądze od sponsorów, zaproszą gwiazdę i ona wystąpi... To krótko potem mają telefon albo mail od ponuraka z żądaniem - płaćcie jeszcze raz! 

Dlatego siedzę na urlopie i czytam Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych, i kombinuję jak tu znaleźć furtkę - nie tyle nawet, żeby nie płacić na ZAIKS, co żeby nie płacić twórcom podwójnie. Czytam i znajduję rozrzucone po kilku paragrafach wyjątki, w których można korzystać z utworów bez zgody autora i - co bardziej w naszym konkretnym przypadku adekwatne - bez zapłaty wynagrodzenia autorskiego via ZAIKS.
Pierwszy wyjątek to tzw. dozwolony użytek, wymieniony w art. 31. Jest tam zapisane, że wolno korzystać z utworów podczas ceremonii religijnych oraz oficjalnych uroczystości organizowanych przez władze publiczne, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowej. Kurtka na wacie! Zróbmy zamiast Dni Miasta dwudniowe nabożeństwo trans wyznaniowe i zaprośmy do wspólnej, radosnej liturgii fajne kapele!
No dobra, to może w siedzibie MDK ulokujmy jakąś uczelnię wyższą, bo zgodnie z ustawą, wolno nieodpłatnie, publicznie wykonywać utwory podczas imprez szkolnych oraz akademickich, jeżeli nie łączy się z tym osiąganie pośrednio lub bezpośrednio korzyści majątkowej? Cholera, tylko tu znów jest szkopuł, bo artyści/wykonawcy nie mogliby zgodnie z tym przepisem otrzymać za występ wynagrodzenia. Czy więc zostaje nam płacić i płakać, płakać i płacić?
Według mnie nie. Ustawa daje bowiem możliwość przeniesienia autorskich praw majątkowych - także nieodpłatnie - w formie licencji. Jeśli więc zaprosimy do Zgorzelca artystę lub zespół i jeszcze przed występem udzieli nam on/oni pisemnej, czasowej licencji na nieodpłatne wykorzystanie ich własnych (wyszczególnionych w umowie licencyjnej) utworów, to ponury pan z ZAIKS-u będzie nam mógł... No w każdym razie niewiele będzie mógł. 
Ale być może się mylę, być może znajdzie się tu jakiś specjalista od autorskich praw majątkowych i mnie zmiażdży lub rozjedzie. Cóż trudno, podejmuję to ryzyko, bo cel przyświeca mi szczytny - upowszechniać kulturę pod strzechami, a bardziej precyzyjnie... pod zielonym dachem MDK.

I tylko na koniec jeszcze jedna wątpliwość... gdzie znaleźć tak szlachetnych, skromnych i rozumnych twórców i wykonawców, kórzy udzielą darmowej licencji?

 

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Hasło - Turów moim klubem, Zgorzelec moim miastem - znów może stać się aktualne

Wrócił rozsądek. Ale gdzie matka?

U Pawula
środa, 01 września 2021, 09:11
Wreszcie ktoś w Polskiej Grupie Energetycznej zrozumiał na powrót, że nam tutaj ich aktywność w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu należy się jak pijakowi kac, jak Lewandowskiemu złota piłka, a księdzu koperta.
Są rzeczy, których nie wypada pisać. Są też takie, których nie wolno!

Stop mowie nienawiści!

U Pawula
czwartek, 17 czerwca 2021, 00:48
Zielone rosyjskie ludziki (albo białoruskie) włamały się na konto poczty internetowej ministra Dworczyka. Włamały się też na konto NSZZ Solidarność KWB Turów na Facebooku.

Zobacz również

Nikt nie jest nieomylny. Sędziowie TSUE też
U Pawula
niedziela, 23 maja 2021, 11:50

Nierozsądna decyzja TSUE

Postanowienie zabezpieczające Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Turowa to...