Dlaczego nie zagłosuje na PIS
W zeszłym sezonie, dokładnie rok temu, gdy jeszcze koszykarze Turowa Zgorzelec grali w ekstraklasie, w VIP-roomie na koronie hali przy ul. Lubańskiej zaczęła się pokazywać nowa śmietanka towarzyska. Był szef powiatowych struktur PiS Zawada, byli menadżerowie lokalnych zakładów i spółek-córek PGE, były ich żony, dzieci, znajomi. New Very Important Persons. Publiczność szybko zauważyła, że przeszklone pokoje z widokiem na parkiet na galerii hali zaludniają się co mecz nowymi parnasami, co niektórych nawet dziwiło, bo przecież wcześniej, sezon, dwa do tyłu VIP-roomy stały puste, a lokalni włodarze, kiedy pojawiali się na meczach zasiadali albo jak inni kibice na trybunach, albo na krzesłach dla gości przy parkiecie. Nowe elity też jednak szybko zauważyły, że zostały zauważone, że widać im przekąski i butelki. Po kilku tygodniach na szybach pojawiła się matowa okleina... Już żadne niepowołane oko nie zobaczyło jak się szlachta bawi.
- Polacy mają zapierd...lać za miskę ryżu - wyznał przy wódeczce, w przypływie szczerości premier Mateusz Morawiecki, a tymczasem osoba zarządzająca z partyjnego nadania największymi przedsiębiorstwami w naszym regionie zarabia rocznie ponad milion dwieście tysięcy złotych i jeszcze pobiera dietę radnego w wysokości bagatela 17 776 zł. Dobra zmiana.
Zmian jest zresztą więcej... Nie ma już PGE Turowa w ekstraklasie koszykówki. Nie dało się uratować. Już nie można było... Nie dało? A może się nie chciało? A może zabrakło dobrej woli, bo wygryzły ją prywatne anse, porachunki, geszefciki. I już wiem dlaczego mnie nie dziwi, gdy ta sama osoba od miliona i diety nie może się dogadać z największym, działającym w zarządzanych przez siebie przedsiębiorstwach związkiem zawodowym. Moja babcia Walerka mówiła, że syty głodnego nie zrozumie...
I nie dziwi mnie, gdy Tygodnik Solidarność pisze: "Niektórzy związkowcy mówią, że być może przyczyną odwołań i zmian stanowisk pracownikom związanym z "S" była także potrzeba zrobienia miejsca dla "swoich" ludzi. Niewątpliwie prezes PGE GiEK S.A. Sławomir Zawada promuje "swoich". Dyrektorem w spółce zależnej PGE GiEK SA została szwagierka konkubiny bratanka, która wcześniej pracowała w kwiaciarni i jako robotnica w fabryce. Dyrektorem w spółce zależnej został również brat dawnej współpracowniczki Zawady, która również awansowała na prezesa spółki zależnej. Wcześniej brat prowadził firmę budowlaną. Mąż współpracowniczki został kierownikiem wydziału Elektrowni. Brat żony Zawady został zatrudniony na stanowisku szefa ochrony, a bratanek rozpoczął pracę w wydziale ratownictwa kopalni (mimo, że nie było naboru)."
Mnie to nie dziwi, bo ja widziałem VIP-room w hali jeszcze przed wyklejeniem szyb matową folią. I teraz, gdy widzę, że ta osoba stoi za plecami kandydata na burmistrza Zgorzelca, a ten kandydat, przepraszam kandydatka, mówi o potrzebie zmiany, zastanawiam się, czy ta zmiana ma być taka jak w kopalni, elektrowni i podległych spółkach, taka o jakiej pisze Tygodnik Solidarność?
Pani kandydatka wygłasza manifesty, w których mówi o konkretnych działaniach. Tyle tylko, że zapytana o konkrety, przykro mi, konkretnie nie odpowiada.
Jeśli konkretem można w kampanii wyborczej pani Agnieszki Skonieczki nazwać brak poparcia NSZZ Solidarność (która dotąd zawsze wspierała PiS), jeśli konkretem nazwać brak odpowiedzi na pytanie o stomatologów w szkołach, czy wymijającą odpowiedź w sprawie filmu "Kler" Wojciecha Smarzowskiego... to chyba korzystaliśmy z innych słowników poznając znaczenie słowa „konkretne”.
Cóż, kampania wyborcza ma swoje prawa. W jej trakcie kandydaci machają nam przed oczami chorągiewkami z różnymi hasłami. Tych z napisem prawo i sprawiedliwość pojawiło się ostatnio bardzo dużo. Mam prośbę: Nie patrzmy na te chorągiewki. Zawsze patrzmy na to, kto za czyimi plecami stoi.