Moja mama tak zawsze mówiła, kiedy przynosiłem ze szkoły uwagi w dzienniczku albo kiedy spadając z drzewa rozdarłem spodnie a pod nimi kolano. Mówiła tak po prostu wtedy, kiedy nie mogła sobie ze mną dać rady, kiedy była bezsilna wobec wszystkich moich głupstw i wybryków. Mama nigdy nie interesowała się polityką, ale jak w bon mocie... polityka zainteresowała się nią. Bo oto mając 82 lata, zgodnie z szumnymi obietnicami rządu zapisanymi w programie LEKI 75+, powinna je odbierać za darmo. Tak głupi myślałem. Zwłaszcza po deklaracjach niejakiego Radziwiłła, Konstantego, niegdyś ministra zdrowia, że oto obecnie w służbie zdrowia jest najlepiej od wielu lat, a dokładnie: „tak dobrej perspektywy dla polskiego systemu służby zdrowia, jaka jest w tej chwili - po przyjęciu całego szeregu różnych regulacji, a także działań konkretnych - ja nie pamiętam” (fakty po faktach www.tvn24.pl, 15 sierpnia 2019). A realia są takie, że po potrzebne medykamenty, wcale nie darmowe, już dwukrotnie musiałem się dla niej wyprawiać nawet nie tylko do innego miasta, ale nawet powiatu. Za pierwszym razem potrzebny lek, po sprawdzeniu wszystkich aptek w Zgorzelcu, Pieńsku, Bogatyni i Lubaniu, znalazłem w aptece Pod Słońcem w Mirsku. Kiedy się teraz skończył, już tak łatwo nie było. Po specyfik musiałem pognać do Jeleniej Góry, gdzie był dostępny tylko w jednej jedynej aptece Gemini przy ul. Konopnickiej. Z ciekawości sprawdziłem w internecie (gdziepolek.pl) i gdybym chciał wykupić jakoś w tych dniach kolejną receptę, musiałbym z nią pojechać do Wrocławia, Wałbrzycha albo Leszna. Dobrze, że mam samochód, dobrze, że mogę pojechać. A gdybym nie miał? Tak to się właśnie mają medialne zapowiedzi dygnitarzy PiS do szarej codzienności przeciętnego Kowalskiego, czy Pawula.
Druga w nocy a ja siedzę i o tym myślę. Jak to w tej Polsce teraz jest.
Przez cały wtorek wszystkie media trąbiły na okrągło o aferze z hejterką Emilią i jej powiązaniach z wiceministrem sprawiedliwości, sędzią Łukaszem Piebiakiem, prawą ręką ministra Zbigniewa Ziobry. Wieczorem Fakty TVN poświęcają tej sprawie dwa duże, otwierające wydanie materiały. Dymisja zastępcy Ziobry w związku z aferą nazywaną już także „farmą trolli w ministerstwie sprawiedliwości" otwiera nawet główne wydanie serwisu Informacje Dnia telewizji Trwam. A co pokazuje pisowska, bo przecież nie publiczna, TVP w głównym wydaniu Wiadomości? Przez pierwszych pięć minut programu mamy cud, miód i orzeszki o tym jak dobrze jest w Polsce i jak dobrze żyje się Polakom. Autor materiału sypie jak z rękawa kolejnymi "plusami" rządu, a do kamery wypowiadają się zadowoleni Polacy - młodzi, starzy i ci w wieku długo jeszcze produkcyjnym. PiS to, PiS tamto i przebitka na premiera, że właśnie rusza w Polskę, żeby robić kampanię. Patrzę i oczom nie wierzę, że za publiczne pieniądze można robić tak nachalną propagandę. Co mnie skusiło, żeby włączyć ten kanał? To pytanie retoryczne, przepraszam, bo przecież doskonale wiem. Chciałem zobaczyć jak ten sam temat potraktują obie konkurujące ze sobą stacje. Czekam więc dalej. Drugi materiał w Wiadomościach jest o tym, że u Niemców źle, tak źle, że chcą ratować swoją gospodarkę stosując polską metodę dopompowywania budżetowych pieniędzy. Że nam zazdroszczą złotówki, bo oni mają euro, a euro to przecież samo zło. No zło, powiada rzekomy dziennikarz Wiadomości, bo przecież Słowacy wprowadzili euro i teraz do Polski na zakupy muszą przyjeżdżać, bo u nich drożyzna. I jeszcze, że to cholerne euro to chciał nam w Polsce Tusk zafundować, ale mu na szczęście nie wyszło.
No tak... dzień bez straszenia Tuskiem to dzień stracony.
Siedzę przed ekranem skonfundowany... Słowacy w Polsce, bo u nich drogo, bo euro... Zaraz, ale my przecież mamy złotówkę, a na zakupy do niemieckiego Goerlitz latamy, choć tam euro. I jakoś pieluchy tańsze, i proszki tańsze, i ciuchy też można nie drożej wyhaczyć, że o pietruszce i pozostałej włoszczyźnie nie wspomnę.
Jest! Trzeci materiał Wiadomości, po dziesięciu minutach programu jest o Piebiaku. Krótko, że się podał do dymisji i że dla dobra reformy wymiaru sprawiedliwości, że przez pomówienia, które tak najpewniej to są kolejną intrygą opozycji. Wypowiadają się autorytety - jeden z bliźniaków Karnowskich, Sakiewicz, a wiceministra broni rzecznik ministerstwa niejaki Kanthak. W materiale premier stwierdza, że dymisja kończy sprawę i... po temacie. Krótko, zwięźle, bo przecież są kolejne, ważniejsze wiadomości. Jak ta na przykład, że w otoczeniu Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy, działa wspierając środowiska LGBT była agentka SB. Wątek LGBT jest zresztą tradycyjnie rozbudowany, pojawia się biskup Jędraszewski i arcy znów bredzi o tęczowej zarazie. Felieton nie pozostawia wątpliwości co jest największym zagrożeniem dla Polski i Polaków i kto to zagrożenie wspiera. Przy materiale na temat znanego dziennikarza Durczoka, który w ostatnich dniach kapitalnie zrujnował sobie życie, naciskam przycisk turn off. Nie mogę, nie zdzierżę dłużej. Co oni zrobili z tą telewizją, z tym programem? Jak ci wszyscy autorzy wiadomości w Wiadomościach mogą sobie po wyprodukowaniu czegoś takiego spojrzeć rano w oczy przy goleniu? Jak się nie wstydzą zakupów w osiedlowym sklepie robić? Ja rozumiem rodzina, dzieci, kredyt na dom i auto do spłacenia, ale żeby się aż tak zeszmacić? Przecież każda żmija przemija. PiS też przeminie, później, czy wcześniej przeminie. Ludzie, przecież wy będziecie musieli z odium pisowskich propagandzistów żyć... Dlaczego się tak kundlicie? I jeszcze ci wszyscy komentatorzy, rzekomi eksperci, którzy dają Kurskiemu gęby, żeby potwierdzić każdą, nawet najbardziej absurdalną tezę mającą dokopać wszystkiemu, co na świecie nie jest PiSem. A na deser pan Adamczyk serwujący z ekranu największe pomyje z niewinnym uśmiechem nieogarniętego sześciolatka na twarzy.
Trzy światy mam z tobą Polsko. Pierwszy, ten z tefałenu. Drugi, ten TVPiS. I jeszcze ten trzeci, ze zwykłymi ludźmi robiącymi zakupy w mięsnym, tankującymi paliwo u Banana, spacerującymi po skwerze Popiełuszki. Patrzę na nich mijając co dzień i zastanawiam się, czy oni to wszystko tak samo mocno przeżywają jak ja? Te wszystkie podziały z takim mozołem budowane między nami przez polityków, te wszystkie afery, spory konstytucyjne i parlamentarne. Co oni o tym wszystkim myślą? Czy jak ja mają z tym trzy światy? Czy mają po prostu swój własny świat i głęboko w dupie te inne? Cóż, cierpliwości. Akurat to okaże się już wkrótce: 13 października przy wyborczych urnach.