Taka sytuacja: kanapa, czteroosobowa, dolna stacja w samym centrum uzdrowiskowego, urokliwego miasteczka, top szczytów, okres bożonarodzeniowo-noworoczny. Obok wyciągu stoi góral.
- Baco, a po kiego wy powietrze na tę górę wciągacie?
Cisza.
- Baco, śniegu wreszcie napadało, kiedy trasy zjazdowe będą otwarte?
Cisza + wymowne spojrzenie.
- Baco, bo ludzie tu na świąteczno-noworoczne narty przyjechali, a tu kicha, więc chcielibyśmy wiedzieć, kiedy startujecie.
Spojrzenie po dwakroć wymowne i ostre:
- Kuźwa, tyle lat żeśmy dawali radę. Zimy nie było, a u nas ludzie na nartach jeździli... A teraz? Sami widzicie, śnieg spadł, temperatury na minusie, a trasy zamknięte.
- Ano właśnie, dlaczego tak?
Cisza.
- Nie zależy wam, żeby ludzie do was na narty przyjeżdżali?
Cisza + to wymowne spojrzenie, tylko jakoś dłużej.
- Przecież wam dutki uciekają, bo puste kanapy na górę jeżdżą. Byliby narciarze to byście zarabiali...
- Panie (znów kuźwa, tylko jakoś ciszej), dobra zmiana. Kierownictwo się zmieniło. Same mądrale. Każą nam naśnieżać nie tam, gdzie trzeba, tylko po ich uważaniu. I jest jak jest...
Długie, wymowne spojrzenie i znów cisza. Niczym już nie przerywana, bo namolny turysta, czyli ja, odchodzę. Nie daje mi jednak spokoju ta scenka. Jako miłośnik dobrej zmiany i zimowego szusowania sprawdzam. Wbijam w google hasło: Szczawnica, Palenica. Wyskakuje: Polskie Koleje Linowe. Drążę dalej. I nagle eureka! Faktycznie. Przecież to kolejny sukces naszego rządu! Cytuję za portalem Forbes:
Łącznie 417,3 mln zł kosztowało odkupienie Polskich Kolei Linowych. Fundusz FIZAN, należący do Polskiego Funduszu Rozwoju, za 99,77 proc. akcji PKL zapłacił 176,7 mln zł. Do tego dochodzi jednak ponad 240 mln zł długów, jakie przejął na siebie PFR. W 2013 r. PKP sprzedało PKL za 215 mln zł.
Taka filozofia dobrej zmiany: tanio sprzedać, drogo odkupić. Przykładów bez liku... kolekcja Czartoryskich (odkupiona za 100 mln euro choć i tak była nasza), Pekao SA, Pesa Bydgoszcz, Autosan w Sanoku... Ludziom się powie: „Zrepolonizowaliśmy. Idzie ku lepszemu”. A guzik idzie, co widać choćby na powyższym przykładzie wyciągu na Palenicę w mieście Szczawnica. Ku lepszemu to może idzie dla nowych prezesów i menadżerów znów państwowej spółki PKL. Dla zwykłego Pawula, który chciałby pojeździć na nartach... lipa, absmak i wnewr. Tym większy, stąd też i inspiracja do napisania tego tekstu, że ledwo kilka kilometrów dalej, na dosłownie „górce obok”, w miejscowości Jaworki, prywatny właściciel wyciągu i stoku narciarskiego Ski Arena Jaworki-Homole, przy dokładnie takich samych warunkach pogodowych zdążył i naśnieżyć, i włączyć, i udostępnić miejsce do "białego szaleństwa" amatorom "sztachet" i "parapetów". Można?
Jak się chce i umie... można.