Kiedy dwa lata temu prezydent Duda nie dogadywał się z ówczesnym ministrem obrony Macierewiczem, wysyłał do niego listy. Naczelnikowi Polski to nie przypadło do gustu, czemu dał wyraz twierdząc, że "nie podoba mu się polityka epistolarna". Okazuje się jednak, że owa polityka epistolarna, czyli polityka uprawiana poprzez pisanie listów to w Prawie i Sprawiedliwości zwyczaj dość powszechny. Właśnie wpadł mi w ręce krążący po Twitterze cudnej urody jej wykwit adresowany (a jakże) do samego Naczelnika Państwa, krystalicznej czystości, skromnego, moralnie bez najmniejszej rysy, starszego pana z Żoliborza.
Z góry przepraszam, że rzecz owa nie trąci nazbyt świeżością, bo tyka wydarzeń z marca 2018, ale jakże jest urocza, jakże niewinna, jakże nieskalana wyrachowaniem, kumoterstwem, czy – o czym mowy być zupełnie nie może – partyjniactwem. Sami zresztą przeczytajcie i do starszych będzie tu akurat dygresja: Czy nie przypomina wam to listów pisanych w pewnych kręgach w słusznie minionych latach peerelu?
Ale najpierw kontekst. Jest, jak już wspomniałem wiosna 2018, w Polskiej Grupie Energetycznej (GiEK S.A.) pod prezesem Sławomirem Z., znanym wam skądinąd, pali się grunt. Związki zawodowe z jego umiłowanej kopalni i elektrowni Turów szyją mu buty i próbują uderzać do najwyższych władz, żeby został odwołany. I wtedy swą szlachetną pierś nadstawia za prezesa Sławka posłanka Marzenka. Powstaje list poparcia dla prezesa z Zawidowa, w którym jawi się on niemal jak zbawca regionu. Jak was oczy nie rozbolą i zajady ze śmiechu nie popękają, czytajcie ów list po całości. Jeśli cierpliwości wam nie stoi, proszę oto kilka co smaczniejszych kąsków.
Szanowny Pan
Jarosław Kaczyński
Prezes Prawa i Sprawiedliwości
My, niżej podpisani, pragniemy wyrazić nasze poparcie dla pana Sławomira (…), prezesa zarządu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A. (...) jest on doświadczonym i ambitnym menedżerem (...) Jest pracodawcą dobrze dobierającym kadrę menedżerską i przede wszystkim gwarantem wprowadzania zmian w kierowanej przez siebie spółce w duchu zgodnym z programem naszego ugrupowania. (...) Dokonywał koniecznych zmian personalnych w całym podległym mu obszarze z poszanowaniem opinii lokalnych struktur PiS. (...) Sławomir (…) potrafi wykorzystać atuty zarządzania firmą ważną dla regionu zgorzeleckiego. Będąc od lat radnym powiatowym PiS, w kilka miesięcy po powołaniu na stanowisko prezesa zarządu PGE GiEK S.A. doprowadził do zmiany starosty. (...) buduje zaplecze i zasoby pozwalając myśleć o zwycięstwach na szczeblu lokalnym w terenie trudnym dla prawicy.
No, no! Czarna octopoda, światowy symbol niejasnych zależności i układów, na wieść o tym, co wyprawia PiS, z zazdrości mogłaby poczerwienieć. Ha! A wtedy zostałaby zdekomunizowana i sczezła w niełasce. No chyba, że byłaby akurat użyteczna... Ale to już inny temat.
A na deser jeszcze to: Przedstawiciele Solidarności z kopalni i elektrowni w Bogatyni są wprost powiązani z ludźmi PO.
Powiem wam, czytam, czytam i już nie mogę się śmiać. Już mi nie do śmiechu. Już mi smutno raczej. A swoją drogą, czyż to nie dziwne, że do starszego, skromnego, co kolejny raz podkreślam - krystalicznie czystego i moralnie nieposzlakowanego, zwykłego, szeregowego posła z Żoliborza pisane są listy błagalne o pozostawienie na stanowisku prezesa jakowejś firmy? Czy my jesteśmy europejską, demokratyczną potęgą - jak można usłyszeć w Wiadomościach TVP - czy jakowąś krainą Ura-bura, republiką bananową, w której rządzi z metra cięty, samozwańczy dyktator?
No nic, obaczym, co będzie dalej. I tylko, cholera… koszykówki w Zgorzelcu żal.