Nie ma leku na amnezję, zwłaszcza u polityków. Jedyny sposób to przypominać, przypominać, przypominać. Ostatnio dziennikarze przypomnieli pani byłej premier Beacie Szydło, jak mówiła w swoim expose w 2015 roku: „Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność, a przede wszystkim słuchanie obywateli - to są zasady, którymi będziemy się kierować". A teraz wyszło na jaw, że już 2 lata później, w 2017 roku sama sobie przyznała 65 tys. zł premii. Cóż amnezja.
Ryba psuje się od głowy, a jak już zaczyna śmierdzieć, to na ostro, czuć w całej Polsce. Nawet tu, u nas, na dalekim zachodnim skraju też zaczęło zalatywać. I też amnezja, choć trochę w innym temacie.
Chodzi o oświatę. Tę ponadgimnazjalną (teraz znów ponadpodstawową). Pamiętacie jak w 2010 roku ówczesny zarząd powiatu przymierzał się do likwidacji Zespołu Szkół Zawodowych im. Bohaterów II Armii Wojska Polskiego? To znaczy nie! Nie do likwidacji, do połączenia z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych im. E. Plater. Cały zgorzelecki PiS bił na alarm! A jeden – wtedy młody taki i szczupły - asystent to nawet spotkania w tej sprawie w szkole posłance Marzenie Machałek organizował. Siedział w kąciku i notował, notował, żeby nie uronić żadnego z samych ważnych słów swojej patronki. A ona mówiła do wkurzonych rodziców: „Według mnie, najpierw trzeba było przygotować projekt łączenia szkół, jeśli faktycznie jest to niezbędne, przemyśleć go od strony społecznej, ale też socjologicznej - jak przekonać do niego rodziców, nauczycieli i uczniów. Później zacząć z nimi rozmawiać, a dopiero potem podjąć uchwałę. A nie jak to się stało, podjąć uchwałę, schować się i udawać, że nie ma tematu!”
Dzisiaj, kiedy pani Marzenka jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, milczy i do Zgorzelca nie przyjeżdża. Zapomniała o tak ważnej dla niej w 2010 roku zgorzeleckiej oświacie? A tymczasem jej partyjni koledzy z PiS, w tym dawny asystent – dziś gruba ryba i radny powiatu zgorzeleckiego – właśnie podjęli decyzję o połączeniu kolejnych szkół: Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie i Zespołu Szkół Zawodowych w Bogatyni. Bez konsultacji społecznych, bez symulacji finansowych, nawet bez poinformowania tamtejszego samorządu miasta i gminy.
Dziwne to tym bardziej, że burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz to przecież niedawny jeszcze działacz PiS i mocna figura w tej partii. No to jak to tak, bez konsultacji z nim? Po złości? Nie ma się co dziwić, że się chłop wściekł i wydał oświadczenie: „Zaskoczeniem jest fakt, że Rada Powiatu Zgorzeleckiego wraz z Zarządem (…) podejmuje tak ważną dla przyszłości bogatyńskiej młodzieży decyzję. Zdumiewający jest fakt, że pozostawia się nas, bogatynian w kompletnej niewiedzy przy tak ważnej sprawie. Decyzja ta jest nieodpowiedzialną ingerencją w system edukacji, który sprawdza się od dawna. Uchwała podjęta przez Radę Powiatu Zgorzeleckiego jest de facto likwidacją szkoły z tak wielkimi tradycjami”.
Nie no, doprawdy? Panie Andrzeju, jesteś pan zdziwiony? Poszedłeś pan na wojnę z dawnymi kolegami z partii urządzając w mieście zimę szybkich długopisów skutkującą błyskawicznymi dymisjami i się pan dziwisz? Szare Żuczki mogą się dziwić, ale ty? Piszesz w oświadczeniu, że twoim zdaniem rada powiatu powinna się jeszcze raz pochylić nad tą decyzją… Daj spokój. Pozamiatane. Ostatnia szansa w dolnośląskim kuratorze oświaty, który, kiedy wprowadzana była reforma zażynająca gimnazja i gminy racjonalizując wydatki chciały łączyć a w efekcie likwidować niektóre szkoły, rozdzierał szaty w geście Rejtana z okrzykiem: No pasarán! Taaa… On mógłby pomóc… Ale wielkich nadziei raczej bym z tym nie wiązał. Bo choć Romek Kowalczyk to taki fajny kolo, który wszystkim wszystko obieca, to jednak niewiele może. Zwłaszcza jak mu macierzysta partia zabroni i powie, żeby nie mógł. A to w końcu zgorzelecko-bogatyński PiS postanowił o likwidacji – o przepraszam połączeniu – ogólniaka. Że zapomnieli, co mówili w 2010 roku przy okazji „mogiłek” i „Emilki” w Zgorzelcu? No amnezja, piszę przecież. Normalna pisowska amnezja, jak w rządzie, jak w ministerstwach, agencjach, spółkach skarbu państwa, jak w całej Polsce. Dlatego trzeba przypominać!
Wrócił rozsądek. Ale gdzie matka?
Wreszcie ktoś w Polskiej Grupie Energetycznej zrozumiał na powrót, że nam tutaj ich aktywność w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu należy się jak pijakowi kac, jak Lewandowskiemu złota piłka, a księdzu koperta.