Na polsko-niemiecką i polsko-czeską granicę wróciły kontrole. W poniedziałek, 9 marca, funkcjonariusze Straży Granicznej, Policji, Państwowej Straży Pożarnej, Krajowej Administracji Skarbowej i Inspekcji Transportu Drogowego dostali rozkaz, żeby ustawić się na drogach. Mają sprawdzać temperaturę pasażerom wjeżdżających do Polski busów i autobusów, a kontrola dotyczyć będzie czterech przejść granicznych z Niemcami: Jędrzychowice (A4), Olszyna (DK18), Świecko (A2), Kołbaskowo (A6) oraz przejścia Gorzyczki (A1) na granicy polsko-czeskiej.
Nie wiem jak wyglądało to na innych przejściach, ale na tym nam najbliższym w Jędrzychowicach był (jest?) niezły kabaret. Strażacy naściągali wozów bojowych, narozkładali namiotów, policjanci naustawiali suk, każda z włączoną dyskoteką, to samo "krokodylki" i celnicy. Stoją w grupkach, gadają, palą faje. Ktoś by im puścił muzykę, to może by potańczyli.
Wszystko w normie, jak to u nas, czterech coś robi, piętnastu patrzy. Organizatorzy tego granicznego eventu naspraszali reporterów, są kamery telewizji, w końcu musi iść w Polskę przekaz - jesteśmy czujni, zwarci i gotowi. Premier z ministrem zrobił konferencję prasową, w Wiadomościach przez dziesięć sekund pokazali, a mundurowi na tej autostradzie będą teraz kwitli dzień i noc, dzień i noc, dopóki sami kolegi w koronie nie załapią. Bo niby jak mają nie załapać, skoro wystawieni na pierwszą linię jako zabezpieczenie mają... niech no spojrzę... wełnianą czapkę i rękawiczki? Nie no jasne, że jednorazowe. Parę na zmianę?
Słucham premiera Morawieckiego, patrzę na ministra Kamińskiego, który chwali się, że jako pierwsi w Europie wprowadzamy zaostrzone środki bezpieczeństwa i śpiewam sobie w duchu za Freddiem Mercurym: Show must go on, przedstawienie musi trwać. Szopka nawet, bo niech mi ktoś powie, czemu mają służyć wyrywkowe kontrole busów i autobusów? A co z samochodami prywatnymi, co z ciężarówkami? Cała ta akcja to dla mnie wypompowywanie wody z tonącej łajby przy pomocy durszlaka. Jaki ma sens, gdy w okresie ostatnich tygodni wjechało do kraju z Niemiec, Włoch, Francji, czy Wielkiej Brytanii lekko licząc kilkaset tysięcy ludzi? Teraz sobie pany przypomnieliście, żeby kontrole zrobić? Teraz, gdy każdego dnia będzie przybywało najpierw po kilka, potem po kilkanaście, a wreszcie po kilkadziesiąt i -oby się moje słowa w łajno zamieniły- po kilkaset osób zarażonych? I do tego jeszcze "wyrywkowe"...
Z drugiej strony martwię się, naprawdę. Ze Zgorzelca i okolicy w Niemczech zatrudnionych jest nawet kilka tysięcy osób. Codziennie dojeżdżają do pracy, codziennie wracają. Co będzie, jeśli granice faktycznie zostaną zamknięte? Z czego ci ludzie będą żyć? Włosi już ogłosili Półwysep Apeniński strefą pomarańczową z zakazem przemieszczania się po całym jego terytorium. Jeśli z powodu epidemii podobne decyzje podejmą też inne kraje, a granice zostaną zamknięte, koronawirusowi uda się to, czemu jak dotąd i na szczęście nie dali rady ani Orban, ani wódz Polski z Żoliborza - skutecznie rozmontuje UE.